„Pakt dla Nauki” – uwagi Przewodniczącego PKA w odniesieniu do akredytacji.

„Pakt dla Nauki” – uwagi ogólne

"Pakt dla Nauki" - uwagi Przewodniczącego PKA, prof. Marka Rockiego.Autorzy „Paktu dla Nauki” proponują całkowicie odmienny od obecnego model akredytacji: oceny jakości kształcenia dokonywane przez różne (konkurujące?) komisje mają nie powodować skutków formalnych. Propozycja nawiązuje do stanu sprzed 2002 roku (przed powołaniem PKA). Wtedy (poczynając od drugiej połowy lat 90-tych) działały komisje środowiskowe. Z natury rzeczy nie obejmowały one (i nigdy nie objęły) wszystkich uczelni. Jest to model liberalny wprowadzający swobodę działalności edukacyjnej bez formalnych sankcji za kształcenie na złym poziomie. W tym kontekście warto przypomnieć, że to środowisko akademickie żądało wprowadzenia takich sankcji. Podobnie środowisko akademickie żądało wprowadzenia oceny ex ante (merytorycznych podstaw do nadania uprawnień do kształcenia) w miejsce decyzji administracyjnych opartych na urzędniczej analizie dokumentacji.

Wprowadzenie takiego modelu akredytacji jest możliwe, ale w kontekście międzynarodowym może nieść negatywne konsekwencje dla polskich uczelni. Przypomnę, że Komisja Akredytacyjna Akademickich Uczelni Medycznych starała się o uzyskanie akredytacji amerykańskiego National Committee on Foreign Medical Education and Accreditation dla kierunków lekarskich, ale jej nie uzyskała, gdyż oceny KAAUM m. in. nie mają (nie miały) skutków formalnych. Akredytację Departamentu Edukacji w tym zakresie uzyskała natomiast PKA, bo negatywne oceny jakości kształcenia prowadzą do odebrania (lub zawieszenia) uprawnień do kształcenia. Można oczywiście wprowadzić ustawowo takie skutki ocen KAAUM. Jednak proponowane „uwolnienie” systemu akredytacji (działanie wielu różnych komisji) byłoby w sprzeczności z nadaniem uprawnień szczególnych jednej z nich.

W propozycji (ale nie tylko tej, także w dokumentach KRASP, KRUP i Rady Głównej) wskazuje się na rolę odgrywaną przez tak zwane środowiskowe komisje akredytacyjne. Dla porządku trzeba odnotować, że w początkowym etapie systemu akredytacji komisje takie powołały wszystkie branżowe konferencje rektorów. Po powołaniu (w 2002) Polskiej Komisji Akredytacyjnej komisje branżowe obumarły poza uniwersytecką, uczelni technicznych, uczelni medycznych i uczelni ekonomicznych. Jedynie ta ostatnia szerzej wyszła w swej działalności poza krąg uczelni założycieli. Proponowane w omawianym dokumencie „uwolnienie” systemu akredytacji (usuniecie „supremacji” PKA) powinno wobec tego prowadzić do ponownego uaktywnienia komisji środowiskowych. Jak sądzę stoi to w sprzeczności z lansowanym przez KRASP powołaniem Akademickiej Komisji Akredytacyjnej. Warto też odnotować, że „środowiskowość” komisji oznaczała, ze np. kierunki ekonomiczne w uczelniach rolniczych czy technicznych nie były oceniane przez Komisję Akredytacyjna Fundacji Promocji i Akredytacji Kierunków Ekonomicznych. De facto oznaczało to równoległe funkcjonowanie kilku konkurujących w danym obszarze komisji powołanych przez różne konferencje rektorów.

W tekście pojawiają się dwa istotne problemy dotyczące obecnej działalności PKA: upolitycznienie wynikające zdaniem Autorów z zależności od ministra oraz uczestnictwo osób związanych z ocenianą uczelnią w gremiach podejmujących decyzje. Co do pierwszej sprawy, to należy odnotować, że co prawda minister (zgodnie z PSW) powołuje członków PKA, ale odwołać ich może jedynie na wniosek Prezydium Komisji. W dotychczasowej praktyce odwołania takie następowały jedynie w związku z rezygnacjami składanymi przez członków Komisji. Należy podkreślić, że Komisja ma całkowitą niezależność w powoływaniu ekspertów.

Minister ma co prawda ustawowe uprawnienie do wnioskowania o ocenę jednostki czy prowadzonych przez nią kierunków studiów, z którego korzysta, ale nie dopatruję się w tym wpływu politycznego, gdyż Komisja działa niezależnie, a podjęta przez nią uchwała nie może zostać zmieniona przez Ministra.

Autorzy jako zagrożenie dla niezależności postrzegają finansowanie działań Komisji przez ministra. Jak się wydaje większym zagrożeniem dla obiektywności działań komisji akredytacyjnej jest opłacanie kosztów oceny przez zainteresowaną uczelnię.

W drugiej sprawie dotyczącej konfliktu interesów należy wskazać, że Komisja zbiera informacje o ocenach swego działania od ocenianych uczelni i wspomniane przez Autorów przypadki (potencjalne?) nie były zgłaszane. Co więcej w przypadku wątpliwości co do potencjalnego konfliktu interesów (np. w przypadku wystąpień członków PKA na konferencjach i szkoleniach organizowanych przez oceniane jednostki) sprawą zajmuje się Zespół do Spraw Etyki. Zasady ogólne określa Kodeks Etyki przyjęty przez zebranie plenarne Komisji, a członkowie i eksperci Komisji składają oświadczenie o zapoznaniu się z nim, oraz przyrzeczenie, w którym zobowiązują się do sumiennego wypełniania obowiązków, kierowania się zasadami godności, honoru i uczciwości oraz przestrzegania zasad Kodeksu Etyki  oraz etyki zawodowej.

Podsumowując: w mojej opinii odejście od skutków formalnych akredytacji (jak sadzę odejście od skutków negatywnych powiązane powinno być z odejściem od skutków ocen wyróżniających) i uwolnienie systemu akredytacji nie będzie prowadziło do podniesienia jakości kształcenia w całym systemie polskiego szkolnictwa wyższego. Natomiast w perspektywie może prowadzić do marginalizacji systemu akredytacji. Obecny model – być może nieoptymalny – tworzy podstawy do współistnienia: działania PKA powodują określone w przepisach prawa skutki (dodam: lepiej, że działania te prowadzone są przez komisję złożoną z osób delegowanych przez senaty, niż przez urzędników ministerstwa), a komisje środowiskowe dają oceny na poziomie i w zakresie przez nie ustalonym. Komisje środowiskowe mogą np. objąć swym działaniem te pola aktywności uczelni, które nie w pełni podlegają ocenom i opiniom PKA: studia podyplomowe, doktoranckie (które są oceniane w trakcie oceny instytucjonalnej a więc nie we wszystkich uczelniach i ich jednostkach) czy też oceniać nowe oferty dydaktyczne tworzone przez jednostki o pełni praw akademickich.

„Pakt dla Nauki” – uwagi szczegółowe

„Pakt dla Nauki”, dział IV. A. „Cele”:
  • punkty 1 i 2 – opisują obecny stan rzeczy, z tą różnicą, że nie wskazano na jakiej podstawie ministerstwo ma wydawać „pozwolenia na działalność”. Warto przypomnieć, ze powstanie PKA było między innymi skutkiem wad (by nie powiedzieć patologii) dostrzeganych przez środowisko w decyzjach administracyjnych przy udzielaniu „pozwoleń”;
  • pkt 3 – proponuje się, by komisje akredytujące musiały być „wpisane” do EQAR. Trzeba odnotować, że warunkiem „wpisania” jest pozytywny wynik oceny dokonanej przez ENQA, a ocenę taką uzyskują Komisje, które mają ugruntowaną uprzednio pozycję w obszarze zapewniania jakości kształcenia, co jest tożsame ze spełnieniem warunku zapisanego w punkcie 5. wskazującym nakonieczność zachowania zgodności działań z ESG.
    Dalej w tym punkcie proponuje się by akredytacja różnicowała uczelnie na lepsze i gorsze. Jeśli  temu ma służyć poszerzenie skali ocen (w stosunku do obecnej: pozytywna, wyróżniająca) to uważam to za dyskusyjne.  Przyjmuję tu, że ocena warunkowa faktycznie oznacza   ocenioną niepozytywnie, ale której dano czas na naprawę. Poszerzenie skali prowadzi raczej do ratingu (rankingu?) ocenianych kierunków/jednostek, a nie do akredytacji;
  • pkt 4 – zapisano, że „akredytacja nie może być wykorzystywana przez organy administracji centralnej do podejmowania decyzji administracyjnych”. Jak rozumiem, oznacza to, że minister może podjąć decyzje o cofnięciu pozwolenia na działalność (całej uczelni?) jedynie w przypadku łamania prawa. To jest bardzo liberalne rozwiązanie pozwalające prowadzić kształcenie przy negatywnej ocenie jakości kształcenia, zgodne zresztą z uzasadnieniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie PKA. Zdaniem TK decyzje ministra podejmowane na podstawie ocen PKA naruszają swobodę działalności gospodarczej. Jak rozumiem z tego powodu w propozycjach nie mówi się o potencjalnych skutkach negatywnych ocen jakości kształcenia;
  • pkt 6 –  tego punktu nie rozumiem: propozycja akredytacji w zakresie kultury menedżerskiej oznacza wprowadzenie akredytacji typu certyfikacji ISO (mowa o tym w części IV.C „Rozwiązania”). O ile pamiętam akredytacje typu EQUIS, AACSB czy proponowane przez ESG nie zajmowały się tym problemem. Tak więc punkt 6. jest sprzeczny z propozycją z punktów 5. oraz 3.
„Pakt dla Nauki”, dział IV. B. „Bariery”:
  • pkt 2 – zapis sugeruje, ze PKA „zapisała się” do EQAR. Pisałem o tym wyżej: uzyskanie wpisu do EQAR jest rezultatem oceny jakości działań PKA. To, że spośród polskich komisji jedynie PKA jest w EQAR jest pośrednio oceną pozostałych komisji i ich zgodności z europejskimi standardami;
  • pkt 3 – pozycji PKA w systemie szkolnictwa wyższego nie nazywałbym supremacją. Ustawodawca ustanowił PKA jako narzędzie wspomagające ministra w jego zadaniach administracyjnych. Podkreślę, że PKA tworzą przedstawiciele środowiska akademickiego wskazani przez senaty;
  • pkt 4 – nieaktualny, nowelizacja PSW z 2014 zrealizowała wyrok Trybunału;
  • pkt 5działania PKA były już dwukrotnie oceniane przez ENQA i nigdy zasady finansowania działalności PKA nie budziły zastrzeżeń. Nowe ESG w tym zakresie niczego nie zmieniają.
„Pakt dla Nauki”, dział IV. C. „Rozwiązania”:
  • pkt 1 – proponuje się, by komórka organizacyjna ministerstwa prowadziła działalność  licencjonującą. W sensie prawnym tak jest. Jednak – jak rozumiem – udzielenie pozwolenia na działalność następowałoby jedynie na podstawie wniosku o uruchomienie kształcenia (działalność ma się mieśćić w granicach prawa). Dla kierunków medycznych (i nie tylko) oznacza to utratę akredytacji w USA (tam wymagają de facto akredytacji ex ante);
  • pkt 8 – propozycja by akredytacja dawała wydziałom wskazówki do tego, jak podnosić jakość kształcenia brzmi dobrze, ale przy założeniu ich działania w dobrej wierze. Jakich wskazówek można udzielić uczelni, która ma kilkudziesięciu studentów, zatrudnia kilku nauczycieli i po prostu chce sprzedawać dyplomy?
„Pakt dla Nauki”, dział IV. D. „Podsumowanie”, uwagi w odniesieniu do tabeli:
  • „uwolnić PKA spod nadzoru ministerstwa, aby uwolnić ja od decyzji politycznych” – żaden przepis prawny, ani praktyka ich stosowania nie uzasadniają takiego poglądu. Poproszę o konkretne przykłady politycznego wpływu ministerstwa na działanie PKA;
  • „prowadzenie akredytacji przez niezależne komisje środowiskowe” – teraz tak jest.
  • „opracowanie punktowych, obiektywnych kryteriów oceny” – jak obiektywnie oceniać dorobek naukowy w kontekście dopasowania do efektów kształcenia? Punktowe mogą być mierniki, a nie kryteria.
  • „udostępnianie w internecie wszystkich raportów” – już jest od kilku lat.
  • „uniemożliwienie udziału w pracach osób związanych z kontrolowanymi wydziałami” – poproszę o konkretne przykłady. Stosowane przez Komisję zasady wykluczają taki udział.
  • „niemożność odwołania się od oceny PKA” – brak spójności we wnioskach: jeśli oceny negatywne nie mają mieć skutków formalnych to nie będzie odwołań. Dodam, że w innych systemach (EQUIS, AACSB) nie ma odwołań. Obecnie odwołanie (formalnie: „ponowne rozpatrzenie”) jest opiniowane przez ustanowiony znowelizowanym PSW, oddzielny Zespół Odwoławczy.
  • „unikanie konsekwencji…” – brak spójności, jak wyżej.
  • „powiększenie liczby kategorii akredytacyjnych” – w jakim celu? Akredytacja to nie rating.
  • „brak motywacji do podnoszenia jakości” – to powinno być w mechanizmach finansowania, a nie w akredytacji. Swoją drogą propozycja by uwzględniać w akredytacji nauczycieli zagranicznych i mobilnych nie jest – moim zdaniem – silną motywacją do podnoszenia jakości.